środa, 29 maja 2013

Kruchy placek z rabarbarem, daktylami i syropem z czarnego bzu



Słońce.
Wsiadam do auta, radio ustawiam tak głośno, jak tylko się da. Włączam ulubioną płytę.
Chce mi się płakać, zaraz znów śmiać.
Dobrze, że droga wąska, kręta i dziurawa, bo najchętniej pędziłabym przed siebie 150 lub więcej.
Muszę się zresetować. Tysiąc myśli przebiega po głowie.
Cieszę się wiosennymi, polnymi kwiatami.
Mijam cerkiew w Kunkowej. W Bielicznej bulwy srebrzą się wśród zielonych konarów drzew.
Szybki relaks, ucieczka... w drodze do Gorlic po sprawunki.
Na drogę przez Nowicę nie mam dziś czasu. Grafik wypełniony po brzegi.
Mijam inne samochody. Często widzę znajome twarze.
Niebieska chyża z czerwonymi pelargoniami i koty wygrzewające się w słońcu. Zajrzałabym przez okno do środka...

A po powrocie z miasta, kruchy placek z rabarbarem, daktylami i... syropem z czarnego bzu. Z kruszonką.
Ma niesamowity aromat i smak!

Składniki (forma 20x30 cm):

Ciasto:

  • 150 g mąki pszennej
  • 100 g mąki ryżowej (ewentualnie ziemniaczanej)
  • 50 g cukru
  • 150 g masła
  • 1 jajko
Kruszonka:
  • 150 g mąki pszennej
  • 100 g mąki ryżowej (ewentualnie ziemniaczanej)
  • 50 cukru
  • 150 g zimnego masła
Nadzienie:
  • 500 g rabarbaru
  • 100 g daktyli suszonych
  • 6 łyżek cukru
  • 1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
  • 2 łyżki syropu z czarnego bzu (ewentualnie miodu)
Cukier puder do posypania

Sposób przygotowania:
  • Blaszkę do pieczenia natłuścić (można olejem) i wyłożyć papierem do pieczenia.
  • Przygotować ciasto: do miski przesiać obydwie mąki, wymieszać z cukrem, dodać pokrojone masło i wbić jajko. Masło rozetrzeć palcami i połączyć z resztą składników. Szybko zagnieść ciasto, łącząc wszystko w kulę. Ciastem wykleić blachę, spód ponakłuwać widelcem i wstawić do lodówki, żeby ciasto się schłodziło.
  • Piekarnik nagrzać do 160 stopni C. Daktyle włożyć do miseczki i zalać wrzątkiem. Odstawić na kilka minut. Blaszkę z ciastem włożyć do piekarnika i piec przez 25 minut na bladozłoty kolor. 
  • Rabarbar pokroić na 1-2 cm kawałki (można wcześniej łodygi obrać), wymieszać z syropem z czarnego bzu, cukrem i cukrem waniliowym. Daktyle odsączyć i pokroić na mniejsze kawałki, wymieszać z rabarbarem. 
  • Przygotować kruszonkę: do miski przesiać obydwie mąki, dodać cukier i pokrojone na kawałki zimne masło, rozetrzeć palcami, aż powstanie kruszonka. Ciasto wyjąć z piekarnika, piekarnik nastawić na 180 stopni C. Na podpieczony spód wyłożyć rabarbar z daktylami, a na wierzch rozsypać kruszonkę.   Wstawić z powrotem do piekarnika i piec jeszcze przez 35 - 40 minut na złoty kolor. Gdy ostygnie, posypać cukrem pudrem.



  
  




wtorek, 28 maja 2013

Sałatka z ogórkiem, awokado, kalarepą i kurczakiem

z sosem z sera z niebieską pleśnią, koperkiem i cząbrem



Wiosna.
Świeże, chrupkie sałaty. Ogórki. Kalarepa. 
Zaczął się sezon na warzywa.
Na balkonie rosną mi trzy sałaty masłowe.
Podlewam je codziennie i obserwuję jak rosną.
Cieszę się nimi i aż szkoda mi je ściąć i zjeść.
Chyba ich nie zjem.
A może jednak...

Dziś jednak wyjęłam z lodówki sałatę rzymską. Dodałam do niej trochę awokado, ogórka, kalarepy, dymki i grillowanego kurczaka. Zrobiłam sos z sera pleśniowego, grzanki. Posiekałam dużo kopru i jeszcze cząbru.
Następnym razem zamiast sera, dodam gęsty jogurt grecki, albo winegret.
Pyszna zielona sałata na zielone, wiosenne dni.

Składniki (2 porcje):

  • pół główki sałaty rzymskiej (ewentualnie 1/4 główki sałaty lodowej)
  • dojrzałe awokado
  • mała kalarepa
  • 1/3 ogórka szklarniowego
  • 2 łyżki posiekanego koperku
  • świeży cząber - wedle uznania
  • pieczywo na grzanki
  • opcjonalnie: orzechy włoskie podprażone na suchej patelni, pestki dyni lub słonecznika, sok z cytryny do skropienia awokado
Sos:
  • 100 g sera pleśniowego, np. gorgonzoli
  • 2 łyżki wody
  • świeżo zmielony pieprz
  • łyżka posiekanego koperku
Grillowany kurczak:
  • niewielka pojedyncza pierś kurczaka
  • 2 łyżki oliwy
  • 1/2 łyżeczki musztardy
  • 1/2 łyżeczki miodu
  • sól

Sposób przygotowania:


  • Kurczak: opłukać filet, osuszyć i oczyścić z błonek i kostek. Oprószyć solą i wysmarować łyżką oliwy z oliwek. Położyć na rozgrzanej patelni grillowej lub grillu i grillować przez 5 minut, przewrócić na drugą stronę i grillować przez kolejne 5 minut. Grillowaną stronę posmarować mieszanką miodu, musztardy i pozostałej oliwy i grillować przez 1,5 minuty, przewrócić na drugą stronę, posmarować resztą mieszanki i grillować kolejne 1,5 minuty. Odłożyć kurczaka na deskę, odczekać kilka minut i dopiero pokroić. Grillować przygotowane do sałatki pieczywo.
  • Sałatę opłukać, porwać lub pociąć na mniejsze kawałki, włożyć do dwóch talerzy, oprószyć solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Dodać posiekany cząber i wymieszać. Ogórka pokroić na plastry, awokado i kalarepę obrać i pokroić w kostkę. Dodać do sałaty. 
  • Do rondelka włożyć ser, wlać wodę. Mieszając podgrzewać na niewielkim ogniu, aż ser się roztop, a sos stanie kremowy. Doprawić pieprzem i wymieszać z posiekanym koperkiem.
  • Do talerzy dodać pokrojonego kurczaka, posypać pozostałym koperkiem, doprawić pieprzem i polać sosem.
  • Podawać z grzankami i ewentualnie orzechami.



 

 




niedziela, 26 maja 2013

Zimna wiosna. I chmury

Chmury.
To nieodłączny, niemal stały element wysowskiego krajobrazu.
Gdy przyjechaliśmy do Wysowej po raz pierwszy, ponad 20 lat temu, mimo lata, wszystko spowijała mgła.
Myśleliśmy, że to mgła. 
A to były chmury.
Ciężkie, deszczowe chmury, które zmieniły się w lżejsze, jaśniejsze, delikatnie przesuwające się po szczytach gór. Czasem zapędzały się pomiędzy drzewa, sunęły obok cerkiewnych bani.
Te chmury potrafią uwieść. 
Najpierw groźnym, ciemnym spojrzeniem. Potem swą delikatnością, niewinnością. Jakby przed chwilą wcale nie było burzy z wielkimi piorunami.
Dziś wieczorem uciekałam przed burzą i deszczem do domu. Już popołudniu, bawiąc się z Franciszkiem w parku, słyszeliśmy zbliżające się, coraz głośniejsze grzmoty.
I nagle, jak gdyby nigdy nic, znów zrobiło się jasno, tylko delikatne mgiełki unosiły się z dolin i wędrowały po leśnych polanach.
Koty harcowały pomiędzy kałużami, jaskółki wirowały wśród domów.
Było zimno, ale przymglone kolory wiosny robiły niesamowite wrażenie. Powietrze czyste, świeże.
Szum wezbranej po deszczu rzeki.
I ptasi jazgot na końcu Blechnarki.


a w oddali Góry Hańczowskie zwane Rusztowymi






piątek, 24 maja 2013

Zupa pomidorowa z selerem naciowym


Wiosną, gdy skończą mi się wszystkie pomidorówkowe zapasy słoikowe, a świeże pomidory jeszcze nie są takie, jak trzeba, sięgam po pomidory z puszki.
Obrane i pokrojone. Dodaję do tego seler naciowy, czasem - aby uzyskać delikatniejszy smak, śmietanę.
Franciszek ubóstwia zupę pomidorową, a ja lubię patrzeć, jak on z apetytem zjada wszystko z talerza.

Składniki (4 porcje):
  • 2 puszki pomidorów krojonych bez skórki, z dodatkiem sosu pomidorowego
  • 1 - 2 cebule szalotki lub 1 średnia zwykła
  • 4 łodygi selera naciowego
  • 1 ząbek czosnku
  • 2 - 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka cukru lub ciut więcej
  • 1/4 szklanki kwaśnej śmietany wiejskiej lub śmietany kremówki
  • 0,5 l wody lub bulionu warzywnego
  • sól, pieprz do smaku
  • świeże zioła: tymianek, bazylia lub inne ulubione
Dodatki:
  • groszek ptysiowy, grzanki, makaron
Sposób przygotowania:
Do garnka z grubym dnem włożyć pomidory z puszki, cukier, posiekaną cebulę, pokrojone na małe kawałki łodygi selera, czosnek, oliwę i po szczypcie soli oraz pieprzu. Gotować pod przykryciem przez kwadrans, a następnie zmiksować do uzyskania gładkiej konsystencji. Dodać bulion i gotować pod przykryciem jeszcze 20 minut (jeśli zupa będzie zbyt gęsta, można dodać więcej bulionu lub wody). Doprawić cukrem, solą i pieprzem. Na koniec dodać śmietanę (można ją wcześniej zahartować), zagotować i ewentualnie jeszcze doprawić. Posypać posiekanymi świeżymi ziołami, podawać z ulubionymi dodatkami.


  


Ekstrakt z wanilii


Do ciast, kremów, budyniu.
Czasem wystarczy dodać niewielką łyżeczkę, a deser czy potrawa zyskuje na smaku i aromacie.

Produkcja ekstraktu waniliowego polega na ekstrakcji ziaren w alkoholu. Cały proces jest długotrwały, a na koniec uzyskujemy przejrzysty, ciemny płyn o aromacie wanilii. 
Dużo piekę, więc ekstrakt przygotowuję co kilka miesięcy, zanim wyczerpię zapasy.

Domowy ekstrakt z wanilii można stosować nie tylko do dań na słodko, ale również wyrafinowanych dań z białego mięsa.

Ekstrakt z wanilii to także wspaniały pomysł na prezent.

Składniki:
  • 10 lasek wanilii (lub więcej)
  • 0,5 l wódki (lub brandy - najczęściej robię z wódką)
  • szklana butelka ze szczelnym zamknięciem
Sposób przygotowania:
Strąki wanilii przeciąć wzdłuż na pół i nie wyskrobując ziarenek, umieścić je w butelce. Wlać wódkę do całkowitego przykrycia strąków, szczelnie zamknąć butelkę i trzymać w chłodnym, ciemnym miejscu (nie w lodówce). Co pewien czas wstrząsać. 

Ekstrakt nabierze ciemniejszej barwy już po 1 - 2 tygodniach. Warto jednak poczekać 2 - 3 miesiące, aż osiągnie pełny aromat. Ekstrakt można przechowywać przez lata, uzupełniając wódką i świeżymi strąkami wanilii.

Dojrzały ekstrakt ma odcień mocnej herbaty.










Krem z białych szparagów

Sezon na szparagi w pełni.
Marzę o krakowskim Kleparzu czy Hali Targowej...
Myślami przenoszę się na tętniące życiem place.
Wspominam uginające się pod ciężarem wiosennych warzyw kolorowe stragany.
Gdy tylko mogę, pędzę na Kleparz. Niestety zdarza mi się to teraz tylko dwa razy w roku...
Chłonę wówczas zapachy, cieszę się rozmowami krakowskich przekupek.
I wtedy żałuję, tęsknię.
Bo w Wysowej nie ma takiego placu, nie ma szparagów...

Ale moja mama jest właśnie w drodze z Krakowa.
Może wiezie ze sobą kilka pęczków?...

Szparagi nie potrzebują wiele. Już same w sobie są idealne. Ugotowane na parze, skropione dobrą oliwą, z podsmażoną bułką tartą. Świetne jako dodatek do sałatek, z delikatnym sosem, w omlecie.
Albo w prostej zupie, jak ta dzisiejsza.
Białe szparagi, cebula i czosnek. Do tego wiejska śmietana. Nie trzeba nic więcej.
Zupę przygotowuje się niezwykle szybko. Jedynym wyzwaniem jest obieranie szparagów, dlatego możemy wybrać grubsze.
Zupę należy dobrze zmiksować, a na koniec warto przetrzeć ją przez sito, choć ja tego nie zrobiłam.
Delikatna, wiosenna. 
Wspaniała z ulubionymi dodatkami.


Składniki (4 porcje):
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • posiekana szalotka lub mała zwykła cebula
  • nieduży ząbek czosnku, posiekany
  • 2 pęczki białych szparagów, obranych i pokrojonych w kostkę
  • litr bulionu warzywnego lub drobiowego
  • sól i pieprz
  • 1/3 szklanki kwaśnej śmietany wiejskiej, śmietany 18%, ewentualnie kremówki
Dodatki:
  • posiekany szczypiorek, tymianek, podsmażony na maśle, czarny pełnoziarnisty ryż, grzanki, groszek ptysiowy, wędzony łosoś
Sposób przygotowania:
  • W garnku z grubym dnem podgrzać oliwę, wrzucić posiekaną cebulę i czosnek, oprószyć solą i dusić na małym ogniu, (nie rumienić!) przez 8 - 9 minut, od czasu do czasu mieszając. Dodać szparagi, dusić przez 2 - 3 minuty i zalać wszystko bulionem.
  • Gotować pod przykryciem przez 15 - 20 minut, aż szparagi będą miękkie. Zupę zmiksować na gładki krem, dodać śmietanę i zagotować. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem (możemy doprawić białym pieprzem, żeby nie zmienić koloru zupy). 
  • Podawać z ulubionymi dodatkami




wtorek, 7 maja 2013

Z cyklu wydarzenia: Wiosenna wędrówka tropem beskidzkich zbójników

Ostatnie dwa tygodnie dały się we znaki. Razem z mamą chodziłyśmy już "na rzęsach".
Dużo gości, dużo pracy, ale też duuuuużo uśmiechu :-)

4 i 5 maja razem z innymi członkami nowiutkiego, ale sprawnie działającego stowarzyszenia "Wysowa - tam, gdzie natura spotyka historię" gotowaliśmy w Parku Zdrojowym potrawy zbójnicki i rodem z C.K. Galicja.
I na pewno nie było to nasze ostatnie wspólne gotowanie, oj nie!

Więcej szczegółów i zdjęć pewno w niedalekiej przyszłości, a dziś chciałabym Was zaprosić na I wiosenną wędrówką tropem beskidzkich zbójników.

Czytajcie i przybywajcie! :-)


„WĘDRÓWKA TROPEM BESKIDZKICH ZBÓJNIKÓW W BESKIDZIE NISKIM”
WYSOWA-ZDRÓJ, 1 czerwiec 2013 r. (sobota)
Stary Dom Zdrojowy, Zbójnicki Szlak oraz Karpackie Zbóje przygotowały dla turystów  „wędrówkę tropem beskidzkich zbójników w Beskidzie Niskim” (krainie zbójników, beskidników, tołhajów i opryszków).
Szczegóły wędrówki tropem beskidzkich zbójników w Beskidzie Niskim:
Przemierzając wydeptanymi w dawnych czasach przez zbójników ścieżkami  dotrzemy do zbójeckiej piwnicy pod Ostrym Wierchem, gdzie prawdziwi  beskidzcy zbójnicy opowiedzą o losach beskidników, trudach i radościach zbójnickiego żywota. O ich sprzymierzeńcach i wrogach, o puchaczu Bubo-Bubo, co lud okoliczny od nieszczęścia uratował. Może też uda im się wydobyć  złote grajcary z piwnicy
Potem jeszcze kawałek drogi zielonym szlakiem, grzbietem między Roztoką a Homole. Aż do cudownego źródełka u podnóża Świętej Góry Jawor.
A parę kroków od Domu Zdrojowego czekać będzie na dzielnych tropicieli rozpalony ogień, coś na ruszt i zbójnickie harce z muzykowaniem.
Serdecznie zapraszamy na wysowskie spotkanie z historią, legendami o zbójnikach, naturą i pięknymi panoramami Beskidu Niskiego, polskiego i słowackiego.
Startujemy 1 czerwca w sobotę o godz. 10.00. Zbiórka uczestników 3 km od Starego Domu Zdrojowego w przysiółku wsi Huta Wysowska, tam gdzie kończy się droga asfaltowa.
Zgłoszenia należy kierować:
·         starydomzdrojowy@gmail.com
·         Tel. +48 509 249 716, + 48 509 249 719
Koszt imprezy: 39,00 zł od osoby
Cena obejmuje:
·         wędrówkę z licencjonowanym przewodnikiem i zbójnikami z brygady Karpackie Zbóje;
·         biesiadę przy ogniu: kwaśnica na wędzonym żebrze, opiekanki  Tołhaja spod Ostrego Wierchu ze śmietaną i czosnkiem,  chleb Wasylowej frajerki ze świńskim smalcem i ogórem z dębowej beki, kompot co smakuje prawie jak węgrzyn zrabowany przez zbójców;
·         Ubezpieczenie w Axa Polska.
Impreza odbędzie się przy minimum 40 uczestnikach.
Potwierdzeniem uczestnictwa w wędrówce jest wpłata 39,00 złotych na nr rachunku bankowego Organizatora: 27 1910 1048 2103 8305 3323 0001 z dopiskiem: WĘDRÓWKA ZBÓJNICKA 01.06.2013.
Przed dokonaniem wpłaty należy skontaktować się z Organizatorem telefonicznie lub mailowo w celu rezerwacji miejsc.
GŁÓWNY ORGANIZATOR:
Stary Dom Zdrojowy pod firmą:
Minerale-Miernik spółka jawna
ul. Friedleina 38/9a
30-009 Kraków
NIP: 6772279531
PARTNER STRATEGICZNY:
Oprawę merytoryczną zbójnickiej eskapady zapewnia strategiczny partner Firma:
Zbójnicki Szlak Leszek Młodzianowski
Ul. Sienkiewicza 40A
34-300 Żywiec
NIP: 553 230 63 40

Kilka słów o Wysowej Zdroju:
Wysowa Zdrój to przepiękna wieś uzdrowiskowa w województwie małopolskim, w Beskidzie Niskim, która znana jest nie tylko z leczniczych wód mineralnych, ale również z grasujących tam zbójników – beskidników. W parku zdrojowym znajdują się ogólnodostępne ujęcia wód mineralnych (solanki). Z miejscowej rozlewni pochodzi woda mineralna Wysowianka. Przez okolice Wysowej Zdrój wiedzie Szlak Zbójników Karpackich. Jednym z punktów na Zbójnickim Szlaku jest Ostry Wierch (938 m n.p.m.) – drugi co do wysokości szczyt w polskiej części Beskidu Niskiego. Na Ostrym Wierchu znajduje się tajemnicza jaskinia – "Zbójecka Piwnica” - legendarna kryjówka zbójników - beskidników. Charakterystycznym elementem architektury Wysowej Zdroju i najbliższej okolicy są przepiękne cerkiewki zbudowane w dawnych czasach przez Łemków. Łemkowie, dawna ludność Beskidu Niskiego, Bieszczadów Zachodnich i Sądecczyzny posługiwali się swoistą gwarą ruską, z akcentami polskimi i słowackimi. Łemkowie, z których wywodzili się sławni zbójnicy wykształcili oryginalną kulturę ludową związaną z życiem pasterskim, własne budownictwo i strój ludowy. Do najbardziej znanych beskidników łemkowskich należał działający w połowie XVII wieku Wasyl Bajus z Leszczyn. Ciekawostką jest fakt, że dom dziadków zmarłego niedawno młodego polskiego prozaika i scenarzysty Mirosława Nahacza w Leszczynach stoi na miejscu chyży zbójnika-beskidnika Wasyla Bajusa.
Turystów bawiących w zachodniej części Beskidu Niskiego namawiamy gorąco do odwiedzenia jednego z najstarszych i najciekawszych miast Słowacji, które leży na Szlaku Zbójników Karpackich i jest wpisane na Światową Listę Dziedzictwa Kultury UNESCO – Badriowa, związanego z działalnością bardzo groźnego zbójnika Fedora Hlavatego, który na zbój chodził na węgierską stronę, ale zapuszczał się aż pod Przemyśl.

Kilka słów o Zbójeckiej Piwnicy:
Zbójecka Piwnica na stoku Ostrego Wierchu to niewielkie, zawalone rumowiskiem wgłębienie u podnóża wychodni skalnej mającej ok. 20 metrów szerokości i do 4 metrów wysokości. Najłatwiej tu trafić (w ok. 40 min) z przełęczy pomiędzy Ropkami a Hutą Wysowską, przez którą przebiega szlak niebieski. Od szlaku idziemy na południowy zachód miedzą przez łąki, a potem wyraźniejszą drogą w lesie, cały czas w linii grzbietu. Na początku podszczytowej stromizny droga zmienia się w słabo wydeptaną ścieżkę. Idąc dalej prosto pod górę, po ok. 100 metrach trafimy na wspomnianą wychodnię. Podchodząc dalej, można w 10 – 15 min. Wydostać się na szczyt Ostrego Wierchu. Kiedyś była to rzekomo spora jaskinia. Jej nazwa wiąże się z legendami o zbójnikach, którzy przechowywali w niej swoje skarby. Później korzystali z niej przemytnicy. Wreszcie rozsadzili ją podobno materiałem wybuchowym żołnierze WOP. Do dziś miejsce to interesuje domorosłych poszukiwaczy skarbów.
Uzasadnienie zbójnickiej trasy na Ostry Wierch:
W dawnych czasach na tereny Beskidu Niskiego zawitały plemiona Wołoskie, z których wywodziło się wielu hyrnych zbójników (beskidników). Wołosi byli ludnością pasterską wywodzącą się z terenów dzisiejszej Rumunii i Bałkanów. Plemiona wołoskie zasymilowały się z ludnością ruską, słowacką i węgierską. Mniej więcej od XVI wieku terenami tymi zaczynają władać rody magnackie zakładając folwarki. Tereny Beskidu Wyspowego były terenami, przez które biegły pradawne trakty kupieckie. Miejscowości znajdujące się bezpośrednio przy traktach komunikacyjnych rozwijały się bardzo prężnie. Jednak w wyniku najazdu szwedzkiego, ogólnie panującego chaosu gospodarczego w XVII i XVIII wieku miasteczka te wraz z folwarkami zaczęły podupadać. Rody magnackie nakładają na chłopów coraz większe daniny, które znacznie pogarszają sytuację chłopów i są powodem ich zbiegostwa w góry. Nękani chłopi organizować zaczynają rebelie, wystąpienia i powstania chłopskie. W górach zdesperowani chłopi niechcący się podporządkowywać obowiązującym normom społecznym i wyzyskowi feudalnemu zakładają kompanie zbójnickie, które zasilane były zbiegłymi z gospodarstw i folwarków chłopami, Wołochami, Węgrami, którzy aby przetrwać i mścić się na możnych panach za wyzysk i uciemiężenie, zaczynają napadać na karawany kupieckie jadące dnem dolin (obfitość łupu na szlakach handlowych), jak również na dwory szlacheckie, znienawidzonych urzędników starościńskich, plebanie i domostwa zamożnych chłopów. Zbójnicy w tych terenach określani byli mianem beskidników, tołhajów lub opryszków. Bursy zbójnickie liczyły ponoć od kilkunastu do ponoć kilkuset zbójników! W XVII wieku zbójnicy byli na tyle groźni, że do walki z nimi użyto oddziały harników, dragonów i smolaków, którzy wyspecjalizowali się w łapaniu burs zbójnickich. Harnicy byli opłacani najczęściej przez możnowładców lub przez starostwa. Niektóre miasta w Beskidzie Niskim posiadały tzw. prawo miecza, co oznaczało, że dokonywano w nich jawnie sądów nad schwytanymi zbójnikami. Dlatego miasta te były bardzo znienawidzone przez zbójników – beskidników. Gdy pojmano zbójnika, publicznie rozprawiano się z nim, torturowano, a na końcu wieszano na szubienicy. Najsłynniejszymi miejscami straceń hetmanów zbójnickich były m.in. Sanok, Biecz i Muszyna. Tereny Beskidu Niskiego w XVI, XVII i XVIII wieku były czasem najbardziej wzmożonego ruchu zbójnickiego - czasem przemocy, grabieży i napadów zarówno zbójników – beskidników jak również wojsk Rakoczego. W tych czasach wiele beskidzkich wsi zostało całkowicie zniszczonych.
Zbójnictwo zaliczane jest do jednej z największych plag ziem Beskidu Niskiego. Prawie przez 400 lat ziemie te były eksplorowane przez zbójników, rabusiów, wagabundów, ludzi którzy weszli na drogę rozboju. Kres zbójnictwa na tych terenach położyły dopiero w XIX wieku władze austriackie – Habsburgowie wprowadzając tzw. sądy doraźne, które bardzo krwawo i skutecznie rozprawiały się ze zbójnikami.

Po dziś dzień jednak istnieje mit zbójnictwa karpackiego, który mocno wybielił ze złych uczynków groźnych zbójników, którzy stali się symbolem walki z uciskiem feudalnym, niesprawiedliwością i życiem ponad stan rodów magnackich. Zbójnicy równali świat, ukochali sobie ślebodę, brali bogatym i dawali biednym ludziom.

Wycieczka „Tropem beskidzkich zbójników w Beskidzie Niskim” ma przybliżyć dawne zbójnickie czasy i uzmysłowić ludziom, że zbójnictwo karpackie jest niematerialnym dziedzictwem kultury Karpat. Nie można tego tematu przemilczeć.

Dlatego pytomy Wos piyknie na zbójnicką wyndrówkę z Karpackimi Zbójami w Beskid Niski! Haś!







Czytaj również...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...