sobota, 15 października 2011

Dziś wolne. Obidza i węgierki.

Czasem nam się udaje
wyjechać całą, lub prawie całą, rodziną
na chwilę.

Gdzieś niedaleko,
ale w inny świat jakby

Gdzie można usiąść spokojnie na ławce, wypić ciepłą herbatę.
Wejść na drabinę i potrząsać gałęziami starych śliw.
Wybierać owoce z trawy. Niektóre pomarszczone.
Ale jakie słodkie. I soczyste.
Aromatyczne.
Stare, dobre węgierki.

Potem znów w zziębnięte dłonie wziąć kubek słodkiej parującej herbaty z dodatkiem śliwowicy.
Zjeść ziemniaki na obiad. Takie z cebulą.
Słuchać jak wiatr wieje za oknem.
Jak krople deszczu biją w okno kuchenne.
Jak trzaska ogień w piecu.

Zapomnieć się w odurzającym zapachu zapachu suszonych węgierek.
Nic nie myśleć.
Być po prostu.

A po powrocie zabrać się za robienie jesiennych powideł śliwkowych.

Czytaj również...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...