Jesień to dla mnie czas odpoczynku. Oczywiście dopiero, gdy zgromadzimy z Mamą wystarczającą ilość grzybów - rydzów, prawdziwków i podgrzybków, a owocowe i warzywne przetwory czekają w słoikach na jeszcze chłodniejsze dni.
Teraz mogę nadrobić zaległości w czytaniu książek, gazet, ciekawych blogów i portali.
Nie chcę dużo czasu spędzać w kuchni, cenię sobie jedzenie proste, które "robi się samo".
Jedzenie, które robi się z tego, co jest w lodówce czy spiżarni.
Nieśpiesznie wyjmuję ziemniaki z worka. Jeszcze mogę je trzymać na balkonie. Aż do mrozów. Wszystko usłane złotymi igiełkami modrzewia, który sennie porusza gałęziami, wspominając ciepłe, letnie dni.
Sąsiad wraca z lasu. Znów znalazł mnóstwo rydzów. Ponoć w tym roku mają być do grudnia.
Obieram ziemniaki, kroję pora, w lodówce odkrywam resztkę owczej bryndzy od Bacy Władka. Już mi się marzy ta pierwsza, majówkowa. Najlepsza. Ale na nią trzeba będzie sobie zasłużyć, cierpliwie znosząc zimę.
Składniki (4 porcje):
- ok. pół kilo ziemniaków
- 1 spory por (biała część)
- 1 spora pietruszka
- 2 ząbki czosnku
- łyżeczka domowej przyprawy warzywnej, ew. ekologicznej wegety
- łyżka sosu sojowego jasnego
- łyżka oliwy z oliwek
- szczypta mielonej ostrej papryki
- sól, świeżo mielony pieprz do smaku
- do podania: bryndza owcza (może być twarożek kozi lub ser z niebieską pleśnią), grzanki lub ciemny chleb; szczypiorek
Na zimną patelnię wlać oliwę, wrzucić obrany i zmiażdzony czosnek (nie musimy go siekać), podsmażyć na średnim ogniu. Gdy czosnek zaczyna pachnieć, dodać pokrojony w krążki por. Trochę podsmażyć. Ziemniaki i pietruszkę obrać, pokroić na mniejsze kawałki i ugotować w litrze lekko osolonej wody. Gdy warzywa będą miękkie, dodać susz warzywny oraz podsmażony por z czosnkiem. Zmiksować wszystko na gładki krem, dodać sos sojowy, paprykę, sól i pieprz do smaku.
Zupa powinna być lekko "niedosolona", ponieważ dodajemy do niej słony ser. Ale to już na talerzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!