sobota, 14 września 2013

Jabłka w cieście


Wrzesień.
Niby już po wakacjach.
Choć w Wysowej wciąż sporo turystów.
Teraz przyjeżdżają osoby, pragnące ciszy, odpoczynku od zgiełku. Osoby, które już "wyrosły z dzieci" i mogą we dwójkę podróżować po Polsce. Albo samotnie.
Chodzą po górach, zwiedzają drewniane cerkwie. Czytają książki. Patrzą przed siebie. Śpią.
A ja codziennie wstaję wcześnie rano, by przygotować śniadania.
Gdy wszystko gotowe, biorę kawę i gazetę.
Siadam na kuchennych schodach, rozkoszuję się jesiennym, porannym słońcem.
Przebiegam wzrokiem po nagłówkach w gazecie.
Piję kawę. Jeszcze chwila.
Zjadam kawałki jabłka w cieście, osypane pudrem i cynamonem.
Jeszcze chwila...
Zaraz przykleję się do komputera na cały dzień, by dalej szykować Święto Rydza.
Chwila.
OK.

Jabłka smażone w cieście to inny sposób na racuchy.
Mogą być podane na słodkie śniadanie, deser czy podwieczorek.

Składniki:
1/2 kg jabłek
250 g mąki pszennej
250 ml wody
2 jajka (oddzielnie białka i żółtka)
szczypta soli
łyżeczka cukru waniliowego
olej do smażenia
Do podania: cukier puder, cynamon, syrop klonowy lub miód

Mąkę przesiać do miski, dodać wodę i żółtka. Dokładnie wymieszać rózgą. Ubić pianę z białek z dodatkiem szczypty soli i cukru. Jabłka obrać, pokroić np. na 8 - 12 kawałków, usuwając gniazda nasienne.
Ubite białka delikatnie połączyć z mąką z żółtkami. Wrzucać po kilka kawałków jabłka do ciasta i łyżką wykładać zanurzone w cieście jabłka na rozgrzany tłuszcz.
Smażyć na jasnozłoty kolor z obu stron, wykładać na ręczniki papierowe, a następnie układać na talerzu. Posypać pudrem, cynamonem, polać miodem lub syropem klonowym.





środa, 4 września 2013

Brownie z suszonymi śliwkami

Dziś miała przyjechać do Wysowej moja Babcia.
Franciszkowa Prababcia.
Odkąd pamiętam, w prezencie dawała mojej mamie pudełko śliwek w czekoladzie.
Ubóstwiałam je wykradać, bo śliwki w czekoladzie to jeden z ulubionych rarytasów.
Zwłaszcza w taką pogodę - wietrzną. Niby słońce i błękitne niebo, a wiatr porywisty dmie wśród parkowych drzew. Strzela drzwiami, oknami.
Babcia przyjedzie dopiero jutro, więc dziś będą suszone śliwki w delikatnym, wilgotnym i mocno czekoladowym brownie.

Intensywne, czekoladowe, mięciutkie. Z wyczuwalnymi śliwkami. Polecam.









poniedziałek, 2 września 2013

Tarta z pomidorami i droga do nieba

Są takie dni, że trzeba złapać oddech.
Odciąć się od wszystkiego.
Na chwilę.
Choćby na kwadrans.
Wracałam z Gorlic, tutaj się mówi: "z miasta". I rzeczywiście miasto, bo nawet korki były.
Gdy nie ma śniegu, "do miasta" jeżdżę przez Bielankę.
I zamiast pojechać na rozwidleniu w prawo, skręciłam w lewo, tam, gdzie jest załadunek drewna.
Otworzyłam okna. Wdychałam zimne, rześkie wręcz powietrze. Jadąc przed siebie wsłuchiwałam się w szum lasu. Mała sarenka przebiegła drogę.

Potem do Nowicy, tam, gdzie droga do nieba.
Najpierw schodzi w dół, by potem piąć się w górę.
I kręci się między pastwiskami; w oddali stare sady, zbelowane siano.

Gdy wrócę, znów usiądę z kubkiem gorącej herbaty do komputera.
Święto Rydza tuż tuż...
Ale wcześniej, czas na tartę z pomidorami i czosnkową ricottą (lub jak kto woli słodkim twarożkiem)


niedziela, 1 września 2013

Razowe ciasto z antonówkami

Czyżby nadchodziła już jesień?
Lato przemknęło szybciej niż zwykle.
Zdarzały się dni i tygodnie, kiedy wszystko było na "automacie".
Pobudka i "szybkie spa" pod prysznicem, śniadanie dla gości z pensjonatu, i znów pieczenie i gotowanie do późnych godzin wieczornych. A czasem i do rana.
I nawet nie wiadomo kiedy, soczyste zielone kolory drzew powoli zaczynają zmieniać się na ciemne, lekko przydymione, gdzieniegdzie poprzetykane złotem liśćmi.


Teraz jest chwila na oddech.
Lato jest czasem na pełnych obrotach. Rzadko mogę usiąść z kubkiem herbaty, by cieszyć się promieniami słońca.
Dlatego z utęsknieniem wyczekuję jesieni, kiedy znów będę mogła celebrować chwile z gazetą na parkowej ławeczce, a Franciszek będzie rysował kolorową kredą po alejkach.
Dokładnie tak, jak robiłam to ja z moimi braćmi podczas wakacji w Wysowej, gdy mama zanurzona w lekturze "Wyborczej", kątem oka kontrolowała nasze zabawy.

Wracam do pieczenia nowych ciast.
Nie tortów, a ciast, ciastek, ciasteczek.
Wieczory będę spędzać w mojej kuchni.
Wyglądając przez okno, liczyć zapalone światła w Biawenie, mieszać ciasto drewnianą łyżką i nasłuchując, czy Franio się nie obudził.


Czytaj również...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...