Pyszna, lekka i powiedzmy... mało kaloryczna ;)
Przecież na maślance!!!
Z truskawkami...
Dzięki maślance deser jest przyjemnie orzeźwiający.
Panna cottę najlepiej robi się w małych filiżankach lub... jednorazowych kubeczkach.
6 porcji
2 szklanki maślanki (ewentualnie jogurtu)
2/3 szklanki śmietanki kremówki
1 1/2 łyżeczki żelatyny
3/4 szklanki cukru pudru (i więcej do truskawek)
40 dag truskawek
W mieseczce wymieszać szklankę maślanki i żelatynę; poczekać aż napęcznieje.
W tym czasie zagotować śmietankę z połową szklanki cukru i wlać do napęczniałej żelatyny.
W kąpieli wodnej (lub ostrożnie na bardzo małym ogniu) mieszać żelatynę, aż się rozpuści, ok. 5 min.
Dodać pozostałą maślankę, wymieszać i przetrzeć ciepłą mieszankę przez drobniutkie sitko lub gazę.
Rozlać do 6 filiżanek, przykryć folią spożywczą i schłodzić w lodówce (co najmniej 4 godz.).
Godzinę przed podaniem deseru należy przygotować truskawki.
Opłukać, odciąć szypułki i pokroić na plasterki, ćwiartki lub ósemki.
Rozdzielić na 6 talerzyków.
Pokrojone owoce oprószyć pozostałym pudrem i odstawić.
Schłodzony i zastygnięty deser delikatnie wyjąć z foremek
(naczynie można włożyć na sekundę do miski z gorącą wodą lub nożem "odciąć" deser od brzegów foremki) i położyć na przygotowanych truskawkach.
Podawać z listkiem świeżej mięty lub melisy.
zobacz tutaj twoje zdjecie http://luznaqchnia.blogspot.com/2013/06/panna-cotta-czyli-gotowana-smietanka.html
OdpowiedzUsuń