Kuchnia pachnie pomarańczami.
Jak każdej zimy.
Mój Mąż codziennie powtarza - proszę jeść pomarańcze. Witamina C jest ważna w walce z grypą.
Ale ja nie walczę.
Odkąd mieszkam w Wysowej, prawie zapomniałam o alergii, przeziębieniu czy grypie. I dochodzę do wniosku, że tu nawet brud jest czystszy niż gdzie indziej.
A pomarańcze lubię.
Lubię je jeść.
Lubię, gdy w domu rozchodzi się zapach smażonej skórki pomarańczowej.
Lubię pomarańcze na deser i na śniadanie.
Lubię w połączeniu z sałatą, tuńczykiem, rzodkwią i czerwoną cebulą...
Na słodko i w wersji wytrawnej.
Dla dwóch osób:
- 2 duże garści mieszanki sałat (szpinaku, rukoli, sałaty lodowej, rzymskiej, fryzyjskiej)
- 1 pomarańcza, obrana i pokrojona w plastry
- biała rzodkiew, obrana i pokrojona w cienkie plasterki
- mała czerwona cebula, pokrojona
- pół puszki tuńczyka w kawałkach w oleju
- łyżka pokruszonych pistacji
- łyżka soku z pomarańczy
- łyżka oliwy z oliwek
- łyżka białego wina, wina musującego lub octu winnego
- szczypta soli morskiej
Na dużym talerzu wymieszać pierwsze sześć składników. W małej miseczce wymieszać oliwę, sok z pomarańczy, wino i sól. Polać sałatę i wszystko wymieszać dłońmi.
Odstawić na pięć minut, aby smaki się połączyły.
Smacznego!
Smacznego!
dlaczego na żadnym zdjęciu nie ma Franka? dla mnie takie przepisy są mało wiarygodne ;p
OdpowiedzUsuńBo Franek nie jada pomarańczy... Jeszcze... :P
UsuńA jak robiłam zdjęcia to... spał :)
Usuńno niech będzie ;p tym razem przeżyję bez jego zdjęć!
Usuń